sobota, 27 czerwca 2015

Dieta rdzennych ludów na odsiecz w walce z chorobami cywilizacyjnymi



Tradycyjna żywność spożywana przez wiejskie społeczności zawiera składniki odżywcze, których często brakuje w powszechnie dostępnej żywności krajów wysoko i średnio uprzemysłowionych.

Bezprecedensowy poziom chronicznych chorób niezakaźnych skłania nas do zwrócenia większej uwagi na dietę naszych przodków w celu przywrócenia utraconych składników spożywczych.

Niektórzy wierzą wręcz, że taka zmiana może polepszyć relacje społeczeństw z Ziemią oraz zregenerować zdrowie ludzi i środowiska naturalnego.

Sarah Somian, francuska dietetyk  mówi - „wzrost znaczenia rolnictwa przemysłowego przyczynił się do poczucia zerwania więzi u ludzi ze spożywanym posiłkiem.

 - Wiele rodzajów tradycyjnego i mało przetworzonego pożywienia spożywanego przez  wiejskie społeczności, jak np. proso, czy mięso karibu, jest bardzo odżywcze i dostarcza zdrowych kwasów tłuszczowych, mikroelementy oraz działa na organizm oczyszczająco, czego nie można powiedzieć o popularnej diecie krajów rozwiniętych.”


Tradycyjna dieta rdzennych ludzi na całym świecie - od leśnego pożywienia złożonego z korzeni i bulw we wschodnich Indiach po zimnowodne ryby, karibu i foki w Arktyce, jest zróżnicowana, dopasowana do lokalnego środowiska i może przeciwdziałać niedożywieniu oraz wielu chorobom.



© Raipon/Survival
Chłopiec z plemienia Ewenków (Syberia)
© Raipon/Survival


„U bardzo wielu rdzennych społeczności i plemion system żywnościowy jest kompleksowy, samowystarczalny, ogromnie bogaty w składniki odżywcze”-  mówi Jo Woodman badacz i aktywista z organizacji Survival International, zajmującej się obroną praw ludności tubylczej.

Jednak zakłócenie tradycyjnego stylu życia spowodowane degradacją środowiska naturalnego oraz wprowadzeniem przetworzonego pożywienia, rafinowanych tłuszczy i olei oraz pustych węglowodanów przyczynia się do pogorszenia ich zdrowia i obniżenia produkcji bogatych odżywczo artykułów spożywczych, które mogłyby błogosławieństwem także dla innych społeczności.


Harriet Kuhnlein, założyciel  Centrum Żywienia i Środowiska Ludności Tubylczej na Uniwersytecie McGill w Kanadzie powiedział, że tradycyjny system żywnościowy powinien być dokumentowany tak, aby twórcy prawa wiedzieli, jaka wartość jest bezpowrotnie tracona na skutek rujnowania ekosystemów nie tylko dla rdzennych społeczności, ale i dla wszystkich ludzi.


Według Międzynarodowego Instytutu Badań nad Żywym Inwentarzem w Najrobii w Kenii, od wczesnych lat 60-tych wzrost ekonomiczny, urbanizacja oraz wzrost populacji ludzkiej do 7 mld osób przyczyniły się do spotęgowania konsumpcji produktów zwierzęcych, takich jak mięso, jaja i produkty mleczne, tak że stanowiły 13% źródła energii w światowej diecie na rok 2013. Wzrastająca liczba zwierząt hodowlanych konsumuje ponad 1/3 uprawianych zbóż.

To właśnie ekspansja rolnictwa, głównie na rzecz upraw zbóż, przyczyniła się w 80 % do zniszczenia pokrywy leśnej na całym świecie.

Wraz ze wzrostem populacji do spodziewanych 9 mld na rok 2050 będzie potrzeba wyprodukować o połowę więcej żywności, a jej produkcja będzie zależna od zdrowych ekosystemów. Jeśli środowisko jest zniszczone lub zatrute, ma to ogromny wpływ na ilość i jakość dostarczanego przez nie pożywienia.

System żywnościowy rdzennych ludów polegający na zbiorze i przygotowywaniu jedzenia z maksymalnie bogatymi składnikami spożywczymi, jakie może zapewnić środowisko, w którym żyją, jest bardzo szeroki. Obejmuje m.in. prowadzących koczowniczy, zbieracko-łowiecki tryb życia Indian Ache z Paragwaju, masajskich pasterzy ze wschodniej Afryki, hodowców reniferów z ludu Sami z Północnej Skandynawii, inuickich rybaków i myśliwych z północnej Kanady, czy też rolników z plemienia Kondh ze wschodnich Indii, uprawiających proso.
To, co łączy te wszystkie grupy, to wiedza, jak jeść w sposób, który zaspakaja potrzeby organizmu na składniki odżywcze bez niszczenia środowiska.

Plemię Dongria Kondh (Indie)
(Zdjęcie: Survival International)

Konkluzja badań wspartych przez FAO, dotyczących rodzimego systemu żywnościowego, odżywiania i zdrowia z 2009, których współautorem był wspomniany wyżej Kuhnlein, jest następująca: „System żywnościowy rdzennych społeczności zawiera prawdziwe skarby i wiedzę, wywodzące się z długo ewoluujących kultur i wzorców życia zgodnych z lokalnymi ekosystemami.”

W ostatnich latach takie zboża, jak komosa ryżowa, fonio i proso, które od bardzo dawna były uprawiane przez rdzenne i wiejskie społeczności w krajach rozwijających się, a obecnie stopniowo zapominane przez młodsze i bogatsze pokolenia, zyskują coraz większą popularność w krajach rozwijających się.






Warto zwrócić uwagę także na nasz bardzo tradycyjny system odżywiania ukształtowany na ziemiach polskich w czasach przedrozbiorowych. Wówczas istniało w naszej kuchni bardzo wiele gatunków kasz, jak np. jagła (proso), czy orkisz. Ziemniaki nie były wówczas znane, a wieprzowina wcale nie była popularnym mięsem. Przeciętny mieszkaniec polskiej wsi znał ponad 100 gatunków dzikich roślin jadalnych i leczniczych.
Być może obecnie dostępne u nas warzywa nie były wówczas zbytnio rozpowszechnione, czy nawet znane, ale korzystano z całej masy dzikich roślin jadalnych, które same w sobie cechują się wyjątkowymi walorami prozdrowotnymi.

Przykład witalności rdzennych społeczeństw żyjących na sposób tradycyjny może posłużyć  dla nas przykładem, że rozpoznanie, jak efektywnie korzystać z darów naszej rodzimej przyrody może poprawić naszą kondycję i zdrowie.

Opracowanie: Tomasz Nakonieczny

Źródło: White Wolf Pack

środa, 24 czerwca 2015

Papież Franciszek wzywa do ochrony ludów tubylczych i ich ziemi



W encyklice LAUDATO SI’ (Pochwalony Bądź) poświęconej „Trosce o Nasz Wspólny Dom”, która przyciągnęła ogromna uwagę mediów, mówiącej o zmianach klimatycznych, Papież Franciszek przyznał, że rdzenni ludzie mają ogromną więź ze swoją ziemią oraz pełnią ważną rolę w jej ochronie.

W encyklice Papież napisał: „Jest rzeczą niezbędną ukazanie szczególnej troski o rdzenne wspólnoty oraz o ich kulturowe tradycje. Nie są one bowiem tylko jednymi z wielu mniejszości, ale powinny być traktowane jako ważni partnerzy w dialogu, szczególnie w przypadku wielkich projektów inwestycyjnych planowanych na ich ziemiach.”

„Dla nich ziemia nie jest towarem, ale darem od Boga oraz ich przodków, którzy w niej spoczęli. Jest to dla nich święta przestrzeń, z którą muszą być we wzajemnej interakcji, aby zachować swoją tożsamość i wartości.”

"Kiedy pozostają na swojej ziemi, wówczas sami troszczą się o nią najlepiej. Niemniej jednak w wielu zakątkach świata poddawani są ogromnej presji, aby porzucić swoja ojczyznę, by zrobić miejsce dla rolnictwa i projektów górniczych, które podejmowane są bez względu na ich niszczący wpływ na przyrodę i lokalne kultury.”

Papież w dalszej części encykliki położył nacisk na konieczność słuchania rdzennej ludności w kwestiach radzenia sobie z problemami ekologicznymi: „Ekologia wiąże się z ochroną skarbów kultury ludzkości w bardzo szerszym sensie, a dokładniej, wzywa do większej uwagi wobec lokalnych kultur przy badaniu problemów ekologicznych, sprzyjając dialogowi między językiem naukowo-technicznym, a językiem ludności.”

W liście Papież skrytykował opieszałość rządów w kwestii ochrony ziem należących do rdzennych ludzi oraz konsultacji dotyczących projektów rozwojowych, które na nie wpływają. Wezwał do działania „lokalne jednostki i grupy”, aby utrzymywały rządy w odpowiedzialności. 


Tłumaczenie: Tomasz Nakonieczny

Źródło: Survival International

wtorek, 9 czerwca 2015

Ubuntu, czyli afrykańska filozofia społecznej jedności



Współczesny, techniczny świat cierpi na bardzo poważną chorobę, jaką jest separacja.
Jest to poczucie oddzielenia pomiędzy ludźmi oraz oddzielenia od otaczającej nas przyrody.
Ten emocjonalny stan tworzy permanentny lęk, który jest przeważnie głęboko ukryty. Wyraża się on w chęci kontrolowania rzeczywistości, ludzi, przyrody, jak również w zaspakajaniu swojego emocjonalnego głodu  nadmierną konsumpcją dóbr, co pociąga za sobą wzmożoną produkcję odpadów i eksploatację zasobów przyrody z opłakanym skutkiem również dla ludzi.
Lekarstwem na chorobę oddzielenia może być powrót do źródeł, co nie oznacza oczywiście porzucenia miast i techniki.
W tradycyjnych społecznościach zachowały się bardzo silne więzi rodzinne i społeczne, które pomagają im przetrwać nawet bardzo trudne warunki i czasy.

Wśród rdzennych plemion Republiki Południowej Afryki od dawien dawna istnieje bardzo szczególna filozofia, zwana Ubuntu.

Ubuntu to afrykańskie słowo o uniwersalnym znaczeniu.
Ta filozofia ukazuje potencjał do bycia człowiekiem stawiając wartość wspólnoty  ponad własny interes. Pozwala rozkwitnąć wzajemnej pomocy w duchu służby, w okazywaniu wzajemnego szacunku oraz w byciu uczciwym i godnym zaufania.

Kwintesencję Ubuntu wyrażają następujące powiedzenia:

Jestem, jaki jestem ze względu na to, kim my wszyscy jesteśmy”
„Jestem osobą dzięki innym osobom”.
„Jestem dlatego, bo ty jesteś”.






W Xhosa, jednym z 11 oficjalnych języków Republiki Południowej Afryki Ubuntu jest wyrażane w następujący sposób: Umntu ngumntu ngabanye abantu – „Ludzie są ludźmi dzięki innym ludziom” oraz „Jestem człowiekiem, ponieważ należę do wspólnoty ludzkiej i postrzegam innych oraz traktuje ich odpowiednio jako ludzi”.

Inny z afrykańskich sposobów wyrażania Ubuntu mówi: „Twój ból jest moim bólem, twój dobrobyt jest moim dobrobytem, twoje ocalenie jest moim ocaleniem”.
Ta filozofia mówi o tym, jak jednostka jest silnie osadzona we wspólnocie, że jej osobista identyfikacja jest określona przez to, co ona daje swojej wspólnocie.

Ciekawie oddaje ducha Ubuntu przykład przywitania w kolejnym z południowoafrykańskich języków Shona : „Dzień dobry! Czy dobrze spałeś? – Spałem dobrze, jeśli ty spałeś dobrze”. „Jak ci idzie dzień? – Dobrze, jeśli twój idzie dobrze.”
Takich pozdrowień używa się zarówno w stosunku do członków rodziny, przyjaciół, jak i do obcych spotkanych na drodze.


Kraj należący do pięciu wschodzących gospodarek świata – Republika Południowej Afryki, ma za sobą trudną historię kolonizacji, krwawych wojen, apartheidu (segregacji rasowej) i wciąż aktualny problem wielkiego bezrobocia wśród młodych, a także gwałtów, przestępczości, choroby AIDS, bezrobocia itp.
Jednak na przykładzie tego kraju możemy zaobserwować, jak ta niezwykła, a za razem tak podstawowa filozofia używana jest do leczenia społecznych ran i uzdrawiania wzajemnych relacji. To właśnie dzięki tej filozofii możliwe były w tym kraju przemiany prowadzące do upadku apartheidu i rozpoczęcia procesu wielkiego pojednania w RPA.
To właśnie z tej filozofii czerpał prezydent Nelson Mandela i arcybiskup Kościoła Anglikańskiego w RPA Desmond Tutu, którzy przyczynili się do rozpoczęcia tych procesów.

Wartości płynące z Ubuntu inspirują działalność wielu społecznych organizacji w RPA, np. Południowoafrykańskiej Fundacji Ubuntu, która zajmuje się m.in. dziećmi i młodzieżą z ulicy, edukacją oraz wdrażaniem tej filozofii do etyki biznesu i szkolnictwa.

Według Ubuntu w każdym człowieku istnieje ogromne źródło potencjału. W obrębie tego wewnętrznego źródła ludzkiego potencjału leży pięć zasobów osobistej siły i społecznej harmonii. Są to świadomość, współczucie, kreatywność, współpraca i kompetencja. Tych pięć ludzkich możliwości/jakości jest uniwersalnych – przynależą każdemu człowiekowi i każdej kulturze i wyrażają się na każdym obszarze ludzkiego funkcjonowania.
Obudzenie i rozprzestrzenienie tych pięciu jakości zarówno u jednostek, jak i wśród grup i organizacji jest wręcz kluczowe dla osiągnięcia ludzkiej jedności, pomyślności, dobrostanu oraz zwykłego przetrwania. Tym właśnie zajmuje się Południowoafrykańska Fundacja Ubuntu.

Prezydent Nelson Mandela był traktowany jako uosobienie Ubuntu. Potrafił przebaczyć największe krzywdy, jakie doznał od Białych. Spędził wiele lat w więzieniu.
Zapytany, czym jest dla niego Ubuntu odpowiedział tymi słowy:

„Podróżny przemierzający kraj może się zatrzymać  w wiosce i nie musi prosić o jedzenie i wodę. Ludzie dadzą mu jeść i ugoszczą go. Jest to jeden z aspektów Ubuntu, jeden z wielu.
Ubuntu nie oznacza oczywiście, że ludzie nie powinni się zajmować sami sobą. Dlatego należy postawić sobie następujące pytanie: Czy zamierzasz zająć się sobą, aby umożliwić wspólnocie wokół ciebie stać się lepszą?”


Arcybiskup Desmond Tutu tak mówił o Ubuntu:

„Ktoś powiedział, że Ubuntu stanowi esencję człowieczeństwa. Ubuntu mówi w szczególności o tym, że nie możesz istnieć jako człowiek trwając w izolacji. Mówi o naszym wzajemnym powiązaniu. Nie możesz być w pełni człowiekiem samym z siebie. I kiedy posiadasz tą cechę (Ubuntu), wówczas stajesz się znany ze swej hojności. Zbyt często myślimy o sobie samych jako o wzajemnie od siebie oddzielonych indywiduach, podczas gdy jesteśmy ze sobą połączeni i cokolwiek uczynisz, ma to wpływ na cały świat. Kiedy czynisz dobro, to ono rozprzestrzenia się. Służy całej ludzkości”

„Osoba z Ubuntu jest otwarta i dostępna dla innych, afirmująca innych ludzi. Nie czuje się zagrożona przez innych. Posiada szczególną pewność siebie wypływającą ze świadomości przynależności do większej całości. Czuje się poniżona, kiedy inni są poniżani, torturowani , czy w jakiś sposób prześladowani.”


Ubuntu traktuje ludzi jako integralną część ekosystemu, co wiąże się z poczuciem odpowiedzialności za podtrzymywanie zrównoważonego życia. W Ubuntu zasoby dzielone są wg zasad równości w obrębie i pomiędzy pokoleniami. Jest uczciwe i współczujące wobec każdego, stanowi zbiorowy szacunek dla ludzkiej godności.
Filozofia Ubuntu zachęca zatem do szacunku wobec przyrody i ludzi.

O ile rasizm i inne wzajemne animozje dzielące ludzi były budowane świadomie i nieświadomie w wyniku różnych zaszłości, ale jako takie nie były czymś naturalnym, to wartości płynące z Ubuntu również mogą być budowane i wdrażane tym razem świadomie, aby ludzie czując wzajemną troskę i odpowiedzialność uczynili swoje życie bardziej zharmonizowanym, Tylko tak można zbudować prawdziwy dobrostan.
Dzięki Uniwersalności Ubuntu inspiracja z niej płynąca może się rozlewać także w innych, nieafrykańskich kulturach nie ujmując żadnej z nich nic z ich wartości i unikalności.

Południowoafrykańskie powiedzenie, w podobnej wersji istniejące również w Kazachstanie mówi:

„Pojedynczy patyk z miotły można złamać, ale nie tak łatwo złamać patyki zebrane razem”



Źródło:



Opracowanie:
Tomasz Nakonieczny

środa, 3 czerwca 2015

Dumni. Nie prymitywni. Cz 2


Niektóre rdzenne kultury wnoszą pewną duchową wiedzę, która może bardzo pomóc ludziom Zachodu w przywróceniu im wewnętrznej równowagi. Istnieją stare rytuały uzdrawiające wzajemne relacje, umacniające więzi z przodkami, tak ważnych dla przedstawicieli tradycyjnych plemion oraz więzi z naturą i ziemią. Niektóre nowoczesne terapie oparte zostały właśnie o te prastare rytuały i wiedzę, np. ustawienia hellingerowskie wywodzące się z tradycji afrykańskich Zulusów, wśród których twórca metody, Bert Hellinger spędził ponad 20 lat jako misjonarz, czy przywracająca harmonię metoda Ho’oponopono, którą zawdzięczamy rdzennym Hawajczykom.

Społeczności te wnoszą także inną, cenną dla ludzkości wiedzę, która służy przywracaniu zdrowia. Dla przykładu pewien polski misjonarz spędziwszy u Indian z peruwiańskiej Amazonii ponad 30 lat otrzymał od nich nauki o zastosowaniu tamtejszych roślin leczniczych.
Okazało się, że przy spełnieniu pewnych warunków, jak np. odpowiednia dieta, owe rośliny są w stanie w niejednym przypadku wyleczyć z najcięższych nawet chorób, jak ostatnie stadia raka, cukrzyca typu 2, czy nawet AIDS. Badania przy współpracy z indiańskimi uzdrowicielami nad tymi ziołami prowadzi już kilka placówek naukowych, m.in. z Francji, Rosji i USA. Wymienione wyżej przypadki wyleczeń zostały udokumentowane przez Ministerstwo Zdrowia Peru*.

Lekarze, naukowcy i antropolodzy, którzy zetknęli się niesamowitą wiedzą tubylców dotyczących roślin i nie tylko, są zgodni ze stwierdzeniem, że „gdy umiera szaman, to tak, jakby spłonęła biblioteka z drogocennymi manuskryptami.

U wielu tego typu społeczności możemy poznać także takie metody uprawy ziemi i produkcji żywności, które pozwalają glebie się regenerować. Szczególnie obiecujące wydaje się łączenie tradycyjnych technik uprawy z nowoczesną wiedzą dotyczącą rolnictwa.
W Stanach Zjednoczonych działa pewien człowiek wywodzący się z narodu Majów, Meksykanin Guillermo Vasquez wykształcony na Uniwersytecie Kalifornijskim. Studiował tam agroekologię.
Teraz, korzystając ze zdobytej nowoczesnej wiedzy i starej mądrości przodków prowadzi wykłady i warsztaty, na które przychodzą studenci, architekci miejscy, a nawet ludzie bezdomni. Uczy zakładania ogrodów permakulturowych w tak wielkim mieście, jak San Francisco. Dzięki jego pomocy ludzie o niskich dochodach zaczynają produkować samodzielnie żywność zmniejszając tym samym wydatki na jej zakup. Pomimo uprawy w mieście i tak jest ona dużo zdrowsza, niż z ta z supermarketów.**


Guillermo Vasquez

Rdzenne społeczności zachowały jeszcze inne drogocenne skarby, których wartość teraz gwałtownie wzrasta. Są to różnorodne odmiany roślin uprawnych. Nie zdziwmy się, gdy za kilkanaście lat ich nasiona staną się niemal walutą.
Obecnie w przemysłowym rolnictwie panuje zaledwie kilka gatunków i odmian, co poważnie zagraża globalnemu bezpieczeństwu żywnościowemu, a nawet zdrowiu (np. współczesne, nowoczesne odmiany pszenicy zawierają ogromne ilości glutenu, który w mniejszym lub większym stopniu szkodzi niemal każdemu, jak wykazały badania Amerykanów na dużej próbie i na przestrzeni 10 lat).
Dzięki różnorodności genetycznej możliwe jest wyhodowanie odpornych, zdrowych odmian z pominięciem genetycznej modyfikacji.

Ludzie z indyjskiego plemienia Dongria Kondh hodują ponad 100 odmian zbóż i zbierają prawie 200 odmian dzikiego pożywienia, które dostarcza im przez okrągły rok bogactwo substancji odżywczych, nawet podczas suszy.
Niewiele by brakowało, a ludzie Ci zostaliby nędzarzami, a ich bogactwo zaprzepaszczone.
Brytyjsko-indyjska spółka hutniczo-surowcowa Vedanta chciała zamienić ich góry i lasy w toksyczne kopalnie rud boksytu (surowiec do produkcji aluminium). Spółka posługiwała się pełną uprzedzeń retoryką, że plemię Dongria Kondh jest zacofane. W ten sposób chciała usprawiedliwić ich wysiedlenie i grabież ich ziemi. Na szczęście dzięki nieugiętej postawie plemienia oraz wsparciu organizacji indyjskich i międzynarodowych władze zablokowały realizację tego destruktywnego projektu.



Dziewczynka z indyjskiego plemienia Dongria.
(Źródło: Survival International)


Na Wyspach Andamańskich położonych w Zatoce Bengalskiej, przynależnych do Indii mieszka plemię Jarawa, którego przedstawiciele bardzo mocno przypominają afrykańskich Pigmejów. Pomimo częstego miana „prymitywnych” i „biednych” badania nad odżywianiem i zdrowiem tego zbieracko-łowieckiego ludu wykazały, że te grupy, które zachowały samowystarczalność na swoim terytorium, są odżywieni w sposób optymalny. Posiadają szczegółową wiedzę o ponad 150 gatunkach roślin i 350 gatunkach zwierząt. Ale ich sąsiedzi z Wielkich Andamanów, którzy zostali wciągnięci do „głównego nurtu” przez Brytyjczyków i pozbawieni swoich terytoriów teraz cierpią na różne choroby, zwłaszcza gruźlicę i alkoholizm i są całkowicie zależni od pomocy rządu indyjskiego



Dziecko z plemienia Jarawa
(Źródło: Survival International)


Odebranie ziemi ludności rdzennej oznacza dla niej utratę samowystarczalności, godności i tego wszystkiego, co czyniło ich życie bogatym.
Ich terytoria wciąż są im odbierane, ich prawa gwałcone, a ich przyszłość niszczona.
Podstawowe prawa chroniące ich ziemię są zagrożone. Powinno to być zatrzymane.
Tylko oni mają prawo decydować, czy i jakie zmiany wprowadzić w swoim życiu.


 Źródła:

* ”Vilcacora leczy raka” G. Rybiński, R. Warszewski; „Bóg nam zesłał vilcacorę” R. Warszewski
** 2008 Garden Crusader Guillermo Vasquez of San Francisco, Calif. Winner, Feeding the Hungry




Opracowanie: Tomasz Nakonieczny