W niniejszym opracowaniu przybliżę przesłanie architektki krajobrazu prof. Julii Watson z uniwersytetów Harvard i Columbia.
Julia Watson przemierzyła w ciągu
sześciu lat 18 krajów, aby poszukiwać w nich tradycyjnej wiedzy rdzennych
społeczności odnośnie umiejętności adaptacji do skrajnych warunków klimatycznych i
przyrodniczych. Zdobytą wiedzę udokumentowała w ponad 400-stronicowej książce „Lo-TEK: Design by Radical Indigenism”. W tytule
autorka nawiązuje do gry słów, gdzie Lo-TEK jest niejako odwróceniem pojęcia
„high-tech” (wysoka technologia). Tutaj jest jednak mowa o „low-tech” (niska
technologia). TEK zaś to Traditional Ecological Knowledge (Tradycyjna
Ekologiczna Wiedza).
Autorka sugeruje, aby oduczyć się
naszej zachodniej definicji „low-tech” jako podstawowej lub przestarzałej, a raczej
w podobny sposób problematyzować nasze przyjmowanie wszystkich rzeczy
„high-tech” i „destrukcyjnych”. Watson mówi, że Lo-TEK reprezentuje szerszy
ruch projektowy. Jak pisze: „W przeciwieństwie do jednorodności współczesnego
świata, rdzenność jest przeformułowana jako ewolucyjne przedłużenie życia w
symbiozie z naturą”.
Jak zauważa Watson, zachwycamy się
starożytnymi cywilizacjami, które pozostawiły po sobie wielkie budowle, takie
jak np. piramidy egipskie, czy rzymskie akwedukty. Tym czasem te cywilizacje
upadły dawno temu. A co z wciąż funkcjonującymi od setek i tysięcy lat żywymi
cywilizacjami, które dzięki tradycyjnej wiedzy zdołały się na bieżąco adaptować
do zmiennych warunków? Obecnie jako świat stoimy w obliczu ogromnych przemian
wynikających ze zmieniającego się klimatu i postępującego kryzysu
ekologicznego. Jak na ironię te grupy ludzi, które najmniej się przyczyniły do
zmian klimatu na skutek emisji gazów cieplarnianych i niszczenia lasów, ponoszą
największe konsekwencje tych zmian – rozległe pożary lasów, susze, powodzie,
zanik lodu i topnienie zmarzliny w Arktyce. A to tylko kilka przykładów. Jako
ludzkość zaczynamy już rozumieć tą ironię. Ale mniej oczywistym jest fakt, że te
wciąż żyjące prastare społeczności dysponują technikami, filozofią i wiedzą,
które mogą zapobiec dalszemu wzrostowi temperatury, niekontrolowanym pożarom i
zamieraniu raf koralowych.
W swoich wystąpieniach oraz książce
prof. Watson proponuje zmianę sposobu myślenia na promującą równowagę,
zaradność i przywracanie należnego centralnego miejsca głosom rdzennych
społeczności po wiekach ignorancji i wyzysku. Taki stan rzeczy wynika w dużej
mierze z tego, że od epoki Oświecenia postawa Zachodu koncentrowała się na
kolonizacji, a nie współpracy. Całkowicie więc pominięto możliwości uczenia się
rdzennych praktyk od ludów tubylczych. Obecne zniszczenia środowiska pokazują,
że luki w naszej wiedzy są aż nadto oczywiste. Inną ironią jest to, że nigdy
nie mieliśmy większego dostępu do edukacji, wiadomości, zasobów i pomysłów, jak
obecnie. Jak to ujęła Watson: „W tym wieku informacji wprost toniemy w niej,
ale głodujemy na niedostatek mądrości”.
Politycy i korporacje składają obietnice
na rok 2050, a naukowcy ostrzegają, że mamy mniej niż 12 lat, aby działać.
Oczywiste jest, że technologia “high-tech”, którą wymyśliliśmy, jest
niewystarczająca. Słusznie mówi pani Watson że nie możemy znaleźć rozwiązań dla
naszych problemów, skoro te rozwiązania wynikają z tej samej ideologii, która
te problemy stworzyła.
Pozostaje opcja spowolnienia,
ponownego zjednoczenia z naturą oraz wsłuchania się w rdzenne społeczności.
Zapraszam do zapoznania się po
krótce z rozwiązaniami kilku takich grup, które w swych podróżach odwiedziła
Julia Watson dokumentując ich tradycyjną wiedzę.
Żywe mosty ludu Khasi.
Północnowschodnie Indie
Lud Khasi musi się zmagać z
najwyższymi sumami opadów na świecie. Zamieszkują górzyste tereny leśne.
Podczas monsunów jednak ich wioski byłyby od siebie odcięte powodziami, gdyby
ich niezwykłe mosty, które same rosną z odpowiednio układanych korzeni drzew
figowych. Z wiekiem mosty takie stają się co raz trwalsze ze względu na
pogrubianie się i umacnianie konarów, które je tworzą. Wiotkie jeszcze końcówki
korzeni całe społeczności – mężczyźni, kobiety i dzieci splatają tak, aby rosły
w most wysoko ponad rzeką, która silnie wzbiera w porze monsunów. Most taki
może przetrwać setki lat. Tradycja hodowli żywych mostów ludu Khasi liczy sobie
1500 lat. A jak długo przetrwały nasze najstarsze mosty. Czy mamy ich dużo?
Metody prowadzenia żywych mostów w pozostałych
regionach świata mogą być inspiracją do tworzenia różnych struktur o innym już
przeznaczeniu. W Polsce np. tworzone są altany wierzbowe. Wierzba w naszych
warunkach może zastąpić drzewo figowe. Być może konstrukcje o podobnych
właściwościach, co mosty Khasi można wykorzystać do tworzenia zacienionych
zielenią ulic i deptaków w wielkich miastach, jako element adaptacji do zmian
klimatu, aby m.in. zmniejszyć efekt miejskiej wyspy ciepła.
Żyjący most ludu Khasi. (Fot. PJeganathan) |
Kultura wody ludu Ma’dan. Bagna
południowego Iraku
Arabski lud Ma’dan zamieszkuje
mokradła u zbiegu Tygrysu i Eufratu od 6000 tysięcy lat.
Na przestrzeni wielu pokoleń
nauczyli się radzić sobie z nieregularnymi powodziami tak charakterystycznymi
dla Dolnej Mezopotamii.
Z jednego tylko gatunku trzciny
Qasab wznoszą monumentalne domy przypominające katedry. Są lekkie, a buduje się
je w trzy dni. Z trzciny tej wykonują także liny oraz budują łodzie i pływające
wyspy, na których lokują swoje wioski. Wyspy takie wytrzymują ponad 25 lat.
Materiał do budowy jest powszechnie dostępny, darmowy, biodegradowalny. Trzcina
Qasab dostarcza także pożywienia specjalnej odmianie wodnego bydła oraz mąki
dla ludzi. W odnogach rzek i rozlewiskach ludzie łowią ryby.
Przy okazji mokradła te pełnią
ogromną rolę ekologiczną. Stanowią miejsca odpoczynku podczas przelotów oraz
zimowisk dla ptactwa wodnego z Euroazji. Mają także wpływ na rozkład opadów w
okolicznych pustynnych regionach Mezopotamii, Arabii i Wyżyny Irańskiej.
Konstrukcja z trzciny Qasab Arabów z bagien. (Fot. David Stanley) |
Wnętrze domu gościnnego (Fot. Hassan Janali) |
Lud Ma'dan na bagnach (Fot. David Stanley) |
Kalkuta. Bengal Wschodni. Indie
Poważnym problem 15 milionowego
miasta Kalkuty jest produkcja ogromnej ilości ścieków.
Jednak na obrzeżach miasta wciąż
funkcjonują równiny zalewowe, na których istnieje 300 stawów rybnych. Pomimo,
że tereny te okalają wielopasmowe drogi i wysypiska śmieci, stawy rybne na
podmokłych równinach stanowią od dawna znaną technikę miejscowej ludności
służącą produkcji żywności, a konkretnie hodowli ryb. Przy okazji oczyszczają
wodę z zanieczyszczonej rzeki. Kombinacja żyjących w symbiozie bakterii i glonów, ciepła i dużego nasłonecznienia
sprawia, że woda jest oczyszczana w ciągu 30 dni, nim trafi do Zatoki
Bengalskiej.
Co ważne, wiele miast Europy i Azji już zaczęło wdrażać podobną metodę dla oczyszczania wód.
Stawy wokół Kalkuty. W głębi widać płonące wysypisko śmieci - powszechny problem wokół Kalkuty (Fot. Biswarup Ganguly) |
Tofinu. Zalew Nokoue u ujścia rzeki
Oueme do Zatoki Gwinejskiej. Benin, Afryka
Lud Tofinu stworzył największe
„miasto na jeziorze” w Afryce. To miasto Ganvie, co znaczy „przetrwaliśmy”
złożone jest z domów na palach zbudowanych wokół systemu kanałów, po których
ludzie przemieszczają się na czółnach. Przy „głównym placu” znajduje się około
3000 domów na palach, w tym bank, poczta i meczet. Wszystko otoczone 12 tys.
pojedynczymi wybiegami dla ryb.
Ta sztuczna rafa, wolna od chemii,
zajmuje prawie połowę laguny i dostarcza pożywienia milionowi mieszkańców wokół
zalewu.
Rejon zalewu pomimo gęstego
zaludnienia charakteryzuje się także wysoką różnorodnością biologiczną.
Ważną przesłanką dla technicznego
świata jest tutaj umiejętność adaptacji ludu Tofinu do permanentnego
podtopienia oraz cyklicznych powodzi.
Osady na wodzie ludu Tofinu. Zalew Nokoue. (Fot. Ji-Elle) |
W Australii autorka będąc świadkiem rekordowych pożarów wokół Sydney zauważyła, że ogień nie zniszczył tych starych lasów, które od wieków były zarządzane przez Aborygenów. Tubylcy wypalali te lasy sunąc po ściółce rozżarzonym patykiem (fire stick). W efekcie mały kontrolowany ogień wypalał posusz czyniąc lasy odpornymi na wielkie i niekontrolowane pożary.
Podobną gospodarkę w lasach
prowadzili kalifornijscy Indianie. Obecnie tamtejsze władze nawiązują
współpracę z miejscowymi plemionami we wspólnej prewencji przeciwpożarowej w
lasach z zastosowaniem tradycyjnych znanych tam od wieków metod.
Julia Watson odwiedziła także lud Chagga
zamieszkujący stoki Kilimandżaro w Tanzanii.
Stosowane przez nich tradycyjne
metody leśnego rolnictwa – leśne ogrody kihamba nie tylko zapewniają żywność szybko
rosnącej populacji, ale też pozwalają utrzymać różnorodność biologiczną na
stokach najwyższej góry Afryki.
Wymienione w książce Julii Watson
różnorodne społeczności rdzenne łączy ważna cecha – głęboka symbiotyczna
relacja z otaczającym je środowiskiem przyrodniczym. Postrzegając siebie jako integralną część przyrody, a nie coś od niej odrębnego, nie mają w sobie zadatków, by ją niszczyć. Często nawet wzbogacają swoje środowisko przyrodnicze, czego nie
można powiedzieć o naszej cywilizacji.
W wielu przypadkach istnieje
duchowa więź z przyrodą. Na przykład drzewo figowe jest dla ludu Khasis święte.
Amazońscy Indianie Kayapo wierzą zaś, że ich przodkowie uczyli się od pszczół,
więc posiadają roje pszczele, które produkują miód, zapylają ich uprawy i
podtrzymują różnorodność biologiczną w otaczającym ich lesie deszczowym. Jak
zauważa Watson, podejście plemienia Kayapo w obliczu zanikania rodzin
pszczelich na całym świecie, powinno stanowić inspirację dla projektantów, jak
współpracować z przyrodą.
Julia Watson zauważa, że
odpowiedzią technicznej cywilizacji na kryzys jest odgradzanie się. Stal beton
i szkło służą nam do wznoszenia fortec przeciwko przyrodzie. Jej badania nad
starożytnymi technologiami i rdzennymi systemami pokazują coś zgoła innego – że
możemy zasiewać kreatywność w czasie kryzysu. W zanadrzu mamy dostępną
starożytną, wciąż żywą wiedzę. Słuchając społeczności tych Starych Ludów,
wdrażając sposób myślenia oparty na symbiozie z naturą będziemy mogli sprostać
wyzwaniom 21 wieku.
Opracowanie: Tomasz Nakonieczny
Do stworzenia niniejszego
opracowania posłużyłem się artykułem z czasopisma Vogue pt. „How IndigenousArchitecture Can Change the Way We Live on Earth” autorstwa Emilly Farra oraz
wystąpieniem Julii Watson na TED 2020 pt. „How to build a resilient future using anscient wisdom”.
Zobacz też:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz