Przyglądając
się współczesnemu światu i analizując przyczyny kryzysu
społecznego i ekologicznego na świecie, pokusiłem się o wyodrębnienie trzech podstawowych zjawisk powodujących degradację społeczną,
przyrodniczą, a nawet choroby i wojny.
Są to odpowiednio:
1. Niszczenie lasów i mokradeł.
2. Rolnictwo przemysłowe.
3. Wydobycie surowców
mineralnych, w tym ropy i gazu ziemnego (także łupkowego).
Na początek pragnę zwrócić uwagę, że te
trzy czynniki częściowo wynikają z siebie na wzajem, np.
intensywne rolnictwo sprzyja zmniejszaniu powierzchni lasów
wypalanych pod uprawy, podobnie górnictwo pochłania obszary leśne
pod wydobycie, a jeszcze większe obszary naraża na przesuszenie i
degradację.
Kanadyjskie kopalnie łupków bitumicznych
pochłonęły i zamieniły w skażone pustynie setki tysięcy
hektarów dziewiczego lasu. A z kolei intensywne rolnictwo napędza
przemył wydobywczy, o czym więcej poniżej.
1.
Niszczenie lasów i mokradeł -
zakłóca obieg wody w przyrodzie, uwalnia węgiel do atmosfery
zwiększając efekt cieplarniany oraz przyczynia się do powstawania
powodzi i suszy, ponieważ wcześniej las i bagno działy jak gąbka
chłonąca wodę podczas opadów lub roztopów, a oddająca ją
podczas suchych okresów.
Jak wykazały ostatnie doniesienia
naukowców, Puszcza Amazońska wpływa na rozkład opadów deszczu i
śniegu w południowo-zachodniej Ameryce Północnej.
Zniszczenie
tych lasów oznaczałoby ogromne susze w Górach Skalistych i Górach
Sierra Nevada oraz na ważnych gospodarczo terenach rolniczych
Kalifornii. Poza tym mogłoby to spowodować efekt porównywalny do
El Ninio (przesunięcie ciepłych prądów pacyficznych w stronę obu
Ameryk), co skutkowałoby zamieszaniem klimatycznym na całym globie
ziemskim.
Zatem nie bez kozery Amazońscy Indianie nazywają
swój las nie tyle „płucami” co „sercem Ziemi”.
Zniszczenie
lasów w niektórych regionach oznacza pustynnienie, susze i głód,
które w dalszej kolejności prowadzą do konfliktów i wojen.
Przykładem może tu być Etiopia, która straciła wiele ze swoich
lasów i w efekcie pojawiły się katastrofalne susze, które wcale
nie byłyby tak dotkliwe, gdyby areał leśny został zachowany.
Oczywiście tylko lasy stare i naturalne mogą w pełni efektywnie
pracować jako zbiorniki retencyjne.
Gleby pozbawione lasów są
wypłukiwane do mórz powodując np. w strefach tropikalnych choroby
raf koralowych. W Ameryce Północnej wycinka lasów chroniących
tarliska łososia pacyficznego znajdujących się w potokach i
strumieniach doprowadziła do ich degradacji. To wszystko negatywnie
odbija się na rybołówstwie.
Lasy to również źródło
pożywienia i środowisko życia dla wielu ludzi. Kiedy są
niszczone, ich mieszkańcy tracą podstawy egzystencji i zasilają
rzesze ubogich, gubiąc wreszcie swoją unikalną kulturę, cenną
wiedzę o przyrodzie i roślinach leczniczych, jakże cenną
szczególnie w obecnych czasach.
|
Niszczenie suchych lasów w paragwajskim Gran Chaco pod wypas bydła (Autor: Peer V, źródło: Wikimedia) |
Niszczenie lasów tropikalnych
w Ameryce Południowej sprzyja rozwojowi malarii. Tam gdzie tereny
uległy wylesieniu, notuje się większą intensywność zachorowań
na tę chorobę.
Niewykluczone, że niektóre niebezpieczne
choroby tropikalne pochodzące z Afryki powstały na skutek mutacji
bakterii i wirusów spowodowanych zwiększoną gwałtownie operacją
słoneczną, a więc promieniowaniem UV w miejscach, które na
rozległych obszarach dotychczas były wiecznie zacienione.
Nie bez
znaczenia jest fakt, że w środowisku leśnym organizmy bakterii i
pierwotniaków chorobotwórczych lub potencjalnie chorobotwórczych
były trzymane w ryzach przez inne organizmy, w tym rośliny z ich
antyseptycznymi olejkami eterycznymi. Jednak ta hipoteza wymaga
jeszcze badań i studiów.
Przyczyną niszczenia lasów jest
głównie rosnący popyt na papier, drewno, ziemię uprawną i
pastwiska.
2.Rolnictwo
przemysłowe -
wiąże
się z dużą energochłonnością i zużyciem surowców mineralnych,
a więc i napędzaniem górnictwa.
Potrzebne są przecież
paliwa kopalne i komponenty do produkcji nawozów sztucznych oraz
chemicznych środków ochrony roślin, co przyczynia się do emisji
gazów cieplarnianych, a efekt cieplarniany sprzyja klęskom
żywiołowym.
W krajach trzeciego świata lokalni mieszkańcy są
ograbiani ze swoich ziem pod megaplantacje produkujące na import,
co staje się przyczyną ubóstwa i głodu. To zmusza ludzi do
wynoszenia się do slumsów w co raz większych i nieludzkich
metropoliach, gdzie każdy dzień jest walką o przeżycie, a
tradycyjna mądrość wyrosła z obcowania z naturą i cyklami
przyrody ulega zanikowi. Część osób pozostaje jednak na miejscu
pracując ciężko na plantacjach za bardzo małe wynagrodzenie,
narażając się na toksyczne działanie środków ochrony
roślin.
Produkcja żywności skoncentrowana jest w rękach
kilku koncernów, które na domiar złego wprowadzają uprawy roślin
genetycznie modyfikowanych.
Kolejne aspekty rolnictwa
przemysłowego to upadek rodzinnych gospodarstw rolnych na skutek
niezdrowej konkurencji rolnictwa przemysłowego. W efekcie zanika
także lokalna kultura wiejska i zrywane są więzi społeczne tak
charakterystyczne dla wsi.
Produkcja biopaliw której uprawy
zajmują coraz większy areały, pierwotnie przeznaczone na produkcję
żywności oraz wspomnianą energochłonność, powoduje upadek
lokalnej produkcji, a to z kolei powoduje wzrost cen żywności. W rezultacie
rynek zalewany jest przez żywność śmieciową, która nawet nie
jest godna miana żywności.
|
Zapotrzebowanie na olej palmowy w związku z rozwojem sektora biopaliw przyczynia się do niszczenia dziewiczych lasów tropikalnych Malezji pod plantacje palmy olejowej. Lasy porastające wyspy pomiędzy Azją i Australią są kluczowe w sterowaniu światowymi wzorcami pogodowymi dzięki osłabianiu El Ninio. To także dom lokalnych społeczności rdzennych, jak Dajakowie i Penanowie. (Fot. źródło Wikimedia) |
Rolnictwo przemysłowe zużywa też
ogromne ilości wody, jak również ogromne jej ilości zatruwa.
Pojawia się więc problem niedoboru wody pitnej. Głód i deficyt
wody, jak wspomniałem wyżej, sprzyja napięciom i konfliktom, a
nawet wojnom.
Zamieszki w Egipcie podczas tzw. Arabskiej Wiosny spowodowane były głównie
rosnącymi cenami żywności.
Rolnictwo przemysłowe napędza
przemysł chemiczny oraz zanieczyszcza morza i rzeki.
Zaś
produkcja skażonej chemicznie i wyjałowionej z witamin i minerałów,
ale taniej żywności powoduje jej zalew na rynku kosztem
wypierania zdrowej żywności stającej się luksusem dla bogatej
klasy średniej i wyższej.
W efekcie wzrasta rzesza
schorowanych ludzi - konsumentów leków i suplementów
pochłaniających pokaźną część ich budżetu.
Ziemia
intensywnie uprawiana, przesiąknięta pestycydami - staje się
kompletnie jałowa lub w najlepszym wypadku traci cenne minerały,
których próżno szukać w sztucznych nawozach.
A ich niedobór
w glebie oznacza niedobór w jedzeniu, a w konsekwencji w naszych
organizmach.
Na przykład niedobór cynku sprzyja bezpłodności
i obniża odporność.
Niedobór magnezu sprzyja depresjom
(poważny problem, zwłaszcza w krajach rozwiniętych), nowotworom,
chorobom wątroby i układu krążenia, podnosi także ryzyko
wystąpienia stwardnienia rozsianego.
Niedobór selenu sprzyja
chorobom grzybicznym, takim jak np. candidoza.
Niedobór kobaltu
powoduje niedobór witaminy B12, a w konsekwencji obniżoną ilość
białych ciałek krwi i zły stan układu nerwowego.
To tylko
kilka przykładów obrazujących związek kondycji człowieka z
kondycją gleb wykorzystywanych rolniczo i ogrodniczo.
Zwierzęta
stłoczone w wielkich hodowlach, niczym w obozach koncentracyjnych i
karmione niezdrową paszą chorują. Są wiec faszerowane
antybiotykami.
A żeby zwiększyć wydajność produkcji mięsa
daje się im hormony.
Jemy więc nie tylko mięso chorych
zwierząt, ale wręcz zatrute hormonami i antybiotykami.
Efekty:
między innymi zaburzenia hormonalne, impotencja i bezpłodność,
depresje, nowotwory i inne schorzenia pojawiające się u
ludzi.
Ponadto hodowle bardzo mocno zanieczyszczają wody
powierzchniowe i podziemne.
Szacuje się, że 2/3 terenów
rolniczych przeznaczona jest na produkcję paszy dla zwierząt
hodowlanych. Gdyby wszyscy ludzie przeszli na wegetarianizm lub
ograniczyli spożycie mięsa do owoców morza, wówczas tylko 1/3
obecnych terenów rolniczych byłaby wykorzystywana zapewniając
wyżywienie dla 7 mld ludzi.
3.
Przemysł wydobywczy-
jest podstawą pozostałych gałęzi przemysłu i całej cywilizacji
technicznej.
Jednak nasze uzależnienie od wszelakiej maści
surowców prowadzi do bardzo wielu szkodliwych zjawisk, zarówno w
środowisku przyrodniczym, jak i w społeczeństwie.
Oto kilka
przykładów:
Wydobycie gazu z łupków naraża na skażenie
ostatnie rezerwuary czystej wody – zbiorniki wód podziemnych, a
ponadto wiąże się z ogromnym zużyciem czystej wody, co
szczególnie dotkliwie odbija się na terenach z jej
niedoborem.
Wydobycie ropy, jej przetwarzanie i spalanie
przyczynia się do zanieczyszczenia atmosfery, mórz (awarie
tankowców i platform wiertniczych niszczących ekosystemy morskie i
podstawy rybołówstwa), rzek i gleb i lasów (awarie ropociągów w
Amazonii, Kanadzie i Rosji).
Wydobycie ropy już teraz
zrujnowało podstawy egzystencji plemienia Ogoni w delcie Nigru w
Afryce.
Ludzie chorują i są prześladowani przez władze Nigerii wspierane przez koncerny naftowe takie, jak Shell za próbę walki o
prawo do czystego środowiska.
Wydobycie ropy i innych
surowców na ziemiach należących do rdzennych ludów w Afryce,
Ameryce Łacińskiej, w Południowo-Wschodniej Azji i na Dalekiej
Północy, najczęściej bez konsultacji i zgody mieszkańców
powoduje całkowite zniszczenie podstaw ich życia, zdrowia i źródła
pożywienia, oraz erozję kultury na rzecz pseudo pop- kultury, którą
pozostaje im się karmić w slumsach wielkich miast, do których
musieli się wynieść ze swoich ziem.
Nie trzeba daleko szukać
negatywnych przykładów górnictwa.
Nasi słowiańscy bracia
Serbowie Łużyccy ze wschodnich Niemiec muszą walczyć z planami
budowy i rozbudowy kopalń węgla brunatnego na ich tradycyjnych
ziemiach, na których znajdują się ich stare wsie z kościołami i
innymi zabytkami. Przetrwanie ich ziemi oznacza przetrwanie ich małej
ojczyzny oraz całej tożsamości kulturowej i narodowej.
Ropa i gaz
stały się przyczyną kosztownych, wyniszczających wojen na Bliskim
Wschodzie. Surowce metaliczne oraz diamenty były i są przyczyną
rozlewu krwi w Afryce. Weźmy słynny przykład krwawej wojny o złoża
koltanu w Demokratycznej Republice Kongo, używanego w m.in. w
naszych telefonach komórkowych.
Kopalnie i huty boksytu
poważnie zagroziły podstawom życia ludu Donghria w Indiach. Las
i góry uważane przez nich za święte miały zamienić się w
kopalnie. Na szczęście udało im się zablokować destruktywne
projekty dzięki pomocy międzynarodowych organizacji
pozarządowych.
Kopalnie rud metali oraz spalanie węgla
kamiennego są źródłem metali ciężkich, niszczących zdrowie
ludności i zatruwających rzeki i gleby.
Kopalnie złota
zatruwają rzeki nie tylko metalami ciężkimi, takimi jak rtęć,
ale również cyjankiem.
Przypomnijmy sobie katastrofę
ekologiczną na Węgrzech, gdzie z rumuńskiej kopalni złota
popłynął cyjanek do węgierskiej rzeki Cisa zabijając w niej
życie.
Na terenie Węgier zdarzyła się kilka lat temu kolejna katastrofa, podczas której wiele hektarów ziemi uprawnej
zostało skażonych metalami ciężkimi na skutek rozlania się
szlamu podeflotacyjnego ze zbiornika obok kopalni.
Przyczyną
wzrostu wydobycia metali nieżelaznych jest między innymi wzrost
produkcji urządzeń elektrotechnicznych, takich jak komputery,
i-pody, smartfony, tablety itp. Problemem jest tu po prostu nadmierna konsumpcja
tych produktów i zbyt słabo rozwinięty odzysk metali ze zużytego
sprzętu.
Co
my zatem możemy zrobić?
Wydaje
się, że problemem jest tu cały system ekonomiczny oparty na
kumulacji kapitału i konkurencji.
Taki system zawsze będzie
nieludzki na skutek rozbijania więzi społecznych i wzmacniania
rządzy posiadania coraz więcej oraz szkodliwy dla przyrody.
To,
co przychodzi na myśl, jako jedna z dróg wyjścia, to oddolna
bezkrwawa rewolucja polegająca na tworzeniu egalitarnych
społeczności, dążących do samowystarczalności i niskiej energo- i surowcochłonności.
Na pewno dobrym pomysłem jest po prostu
konsumować mniej dóbr i używać ich bardziej rozważnie, nie
marnować jedzenia, segregować odpady, kupować produkty na bazarach
od lokalnych rolników, korzystać częściej z komunikacji
zbiorowej, pociągów, tramwajów, autobusów, jeździć na rowerze,
a jak najmniej korzystać z samochodów, a jeśli już, to zabierając pasażerów. Wówczas ktoś inny będzie mógł
zrezygnować z jazdy własnym autem. W ten sposób nie tylko
zmniejszymy zanieczyszczenie powietrza, ale będziemy konsumować
mniej ropy i gazu.
Być może wystarczy uświadomić
sobie naszą łączność z całym światem i zacząć zmiany od
siebie, aby go uzdrowić.
Tomasz Nakonieczny
Zobacz też Ciemna strona "zielonej energii"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz