sobota, 17 listopada 2018

Pięć sposobów społeczności rdzennych na wzmocnienie bezpieczeństwa żywnościowego na świecie

Deklaracja Praw Ludności Rdzennej została przyjęta przez ONZ w 2007 r. Jest to międzynarodowy instrument prawny, który ustanawia standardy ochrony praw ludności tubylczej.

Deklaracja ta uznaje szereg podstawowych wolności ludów tubylczych, w tym ich prawo do samostanowienia, duchowości, języka, ziemi, terytorium, zasobów oraz wolnej, uprzedniej i świadomej zgody na realizację jakichkolwiek projektów inwestycyjnych na ziemiach tubylczych.




Przez stulecia rdzenni mieszkańcy świadczyli szereg usług ekologicznych i kulturalnych dla ludzkości. Zachowanie tradycyjnych form wiedzy i praktyk rolniczych pomaga w utrzymaniu różnorodności biologicznej, zwiększeniu bezpieczeństwa żywnościowego i ochrony światowych zasobów naturalnych. Na całym świecie żyje około 370 milionów rdzennych mieszkańców, którzy zajmują lub wykorzystują do 22% lądowej powierzchni ziemi, która jest domem dla 80% światowej różnorodności biologicznej. Deklaracja Praw Ludności Rdzennej potwierdza, że rdzenni mieszkańcy mają prawo do posiadania i rozwoju swojej ziemi i zasobów oraz do podążania za własnymi tradycyjnymi sposobami uprawy żywności.

Z okazji 10-lecia ustanowienia Deklaracji (sierpień 2017 r) Food Tank podkreśla pięć rdzennych praktyk rolniczych, które pomogły w kształtowaniu zrównoważonych systemów i praktyk rolniczych na całym świecie.

1. Agroleśnictwo

Agroleśnictwo to celowa pielęgnacja i sadzenie drzew w celu wytworzenia takiego mikroklimatu, który chroni uprawy przed skrajnościami. Łącząc rolnictwo z technikami leśnymi, ten system rolnictwa pomaga kontrolować temperaturę, nasłonecznienie i podatność na wiatr, grad i deszcz. System ten zapewnia zróżnicowany asortyment produktów, takich jak żywność, pasza, drewno opałowe i budulcowe oraz naturalne lekarstwa jednocześnie poprawiając jakość gleby, zmniejszając erozję i magazynując węgiel atmosferyczny w postaci biomasy i próchnicy glebowej.

2. Płodozmian

Zasady płodozmianu z powodzeniem stosuje się w rolnictwie od tysięcy lat i są wciąż nadal używane. Rotacja roślin uprawnych to hodowla różnych upraw na tym samym gruncie, aby żadna grządka lub poletko nie widziały tej samej uprawy w kolejnych sezonach. Jest to praktyka opracowana w celu zachowania zdolności produkcyjnych gleby, zminimalizowania szkodników i chorób, zmniejszenia zużycia substancji chemicznych i zarządzania wymaganiami składników odżywczych. Wszystko to pomaga zmaksymalizować plon. Praktyka rotacji płodów buduje lepszą strukturę gleby i zwiększa zdolność do magazynowania węgla na polach.

3. Uprawy mieszane

Uprawy mieszane, znane również jako międzyplonowanie, to system upraw, w którym rolnicy zasiewają więcej niż dwa gatunki roślin uprawnych w tym samym czasie. Sadząc wiele upraw rolnicy mogą maksymalizować wykorzystanie gruntów przy jednoczesnym zmniejszeniu ryzyka związanego z nieurodzajem jednego z gatunków roślin. Międzyplonowanie tworzy różnorodność biologiczną, która przyciąga wiele pożytecznych i drapieżnych owadów, co pozwala zminimalizować szkodniki, a także pomaga zwiększyć zawartość materii organicznej w glebie, odkazić glebę i powstrzymać wzrost chwastów.

4. Polikultura

Systemy polikultury obejmują hodowanie wielu roślin różnych gatunków na tym samym obszarze, często w sposób imitujący naturę. Poprzez zwiększenie różnorodności biologicznej roślin, systemy polikulturowe promują różnorodność diety w lokalnych społecznościach, są bardziej przystosowane do zmienności klimatu i ekstremalnych zjawisk pogodowych, a także są bardziej odporne na szkodniki i choroby. Polikultury są integralną częścią systemów permakultury i projektowania i zapewniają wiele korzyści, takich jak lepsza jakość gleby, mniejsza erozja gleby i bardziej stabilne plony w porównaniu z systemami monokulturowymi.

5. Zbieranie wody

Zbieranie wody (ang. water harvesting) definiuje się jako przekierowanie i produktywne wykorzystanie opadów atmosferycznych, obejmujące różne metody zbierania jak największej ilości wody z każdego opadu. Wiele struktur i systemów zbierania wody jest specyficznych dla ekoregionów i danej kultury, w której zostały opracowane. Może obejmować zbieranie wody z dachów, z wezbranych strumieni i rzek podczas pory monsunowej lub ze sztucznie skonstruowanych zlewni. Zapewnia to rolnikom znaczną ilość wody zmagazynowanej na wypadek suszy lub ograniczonych opadów.

Starożytny system podziemnych akweduktów-łapaczy wody skonstruowany przez lud Nazca (Źródło: http://www.unpavedsouthamerica.com/2010/blog/water-is-life-three-of-perus-ancient-agricultural-secrets/)

Ludy rdzenne dzięki swojej tradycyjnej wiedzy i zrozumieniu systemów ekologicznych i lokalnej różnorodności biologicznej odgrywają kluczową rolę w utrzymaniu zrównoważonej produkcji w drobnych gospodarstwach rolnych na całym świecie. Zachowanie i ciągłe rozwijanie tej wiedzy jest osadzone w uznawanym podstawowym prawie rdzennych mieszkańców do podążania za ich własnymi tradycyjnymi sposobami uprawy żywności.
(Tekst skrócony)

Eva Perroni

Tłumaczenie: Tomasz Nakonieczny



Zobacz też:  

Ludy rdzenne - strażnicy tradycyjnej mądrości dla współczesności - Tradycyjny model uprawy ziemi u wybranych grup etnicznych jako inspiracja w tworzeniu wzorca zrównoważonego rozwoju w zakresie produkcji żywności – możliwości i ograniczenia

oraz


środa, 24 października 2018

„Uprawa krajobrazu”- czyli czego możemy nauczyć się od ludów rdzennych w zarządzaniu ekosystemami


Kiedy pierwsi biali podróżnicy dotarli do puszcz zachodniego wybrzeża dzisiejszej Kanady, odnieśli wrażenie, że znaleźli się w rajskim Edenie, że tutejsza przyroda jest prawdziwie nieskalana i musiała dopiero co wyjść spod ręki Boga. Podobne wrażenie mieli pierwsi podróżnicy, którzy dotarli do Kalifornii. Dla tych którzy przybyli do lasów deszczowych w dorzeczu Amazonki tamtejsza puszcza wydała się dzika, pierwotna i dziewicza. Równie dzikie i pierwotne wydaje się być wnętrze Australii. W 18 i 19 wieku niezagospodarowana i niepodbita znaczna część Ameryki Północnej nazywana była „wyjącą dziczą”, którą zgodnie z wymyślonym przez osadników „Prawem Przeznaczenia” należało podbić i ujarzmić.

Jednak jak się okazuje, żadne z tych miejsc nigdy nie było „dzikie” i „pierwotne” , czy „dziewicze”. Przynajmniej od kilku, czy kilkunastu tysięcy lat i w takim rozumieniu, w jakim pojmowali te pojęcia Europejczycy, czyli nietknięte ludzką ręką. Prada jest jednak zgoła inna. „Te dziewicze” tereny nie tylko nie były dziewicze, ale zawdzięczały swój kształt i bogactwo biologiczne i ekologiczne właśnie odwiecznej ingerencji tubylców. Tereny te były dziełem i przyrody i człowieka. Jest to bardzo zaskakujące odkrycie, dlatego że nasze doświadczenie wskazuje na to, że każda niemal działalność człowieka w jakiś sposób zubaża, udomawia, czy wręcz niszczy i degraduje krajobraz. Tymczasem mamy tu do czynienia z czymś zupełnie odwrotnym.

W nadmorskich lasach zachodniej Kanady ludzie żyli od 13 tys. lat, a mimo to zamiast ranić tamtejszą przyrodę sprawili, że lasy stały się bardziej dorodne, zdrowe i zróżnicowane gatunkowo.

Z natury gleby w tych lasach są dość ubogie i kwaśne. Ludzie zaś dzięki swojej ekstensywnej działalności polegającej na uważnym i ostrożnym korzystaniu z ognia w celu modyfikacji poszycia oraz zbieraniu muszli morskich małż, które po konsumpcji były wyrzucane do lasu, ubogacili leśne ekosystemy. Gromadzące się w lasach muszle morskie odkwasiły glebę, dostarczyły substancji nawozowych z morza i zaczęły działać na gleby drenująco (jest to obszar o bardzo wysokiej sumie opadów) przyczyniając się do ich lepszego napowietrzenia. Czyli zwykłe odpady antropogeniczne w tym wypadku okazały się dla przyrody korzyścią, a nie problemem. Ponadto Pierwsze Narody bardzo rozważnie korzystały z drewna. Nierzadko ze starych drzew ludzie wycinali zaledwie część drewna, nie wycinając ich całkowicie, pozwalając im rosnąć dalej i goić ranę. Takie drzewa spotyka się na Vancouver żywe po 200 latach od podobnych operacji. Dodatkowo tubylcy zwiększali sukces rozrodczy łososi wędrujących na tarło do tamtejszych rzek przenosząc część ikry w koszykach wypełnionych mokrym mchem do innych strumieni, które nie były zasiedlone prze te ryby. W efekcie więcej łososi wracających do rzek stanowiło nie tylko więcej pożywienia dla ludzi i dzikich zwierząt (orłów, niedźwiedzi i wilków), ale też wraz z nimi więcej fosforu i innych oceanicznych biogenów trafiało w obieg materii leśnych ekosystemów stymulując rozrost drzew w dorzeczach zasiedlonych przez te ryby. 


Las na wyspie Vancouver (Źródło: http://vancouverislandbigtrees.blogspot.com)

W Kalifornii Indianie Karuk i Yurok z dorzecza rzeki Klamath od wieków ostrożnie i w odpowiednim czasie wypalali lasy, gaje i łąki, aby zwiększyć udział dębów darzących jadalnymi żołędziami, leszczyny wykorzystywanej do produkcji koszy i innych roślin użytkowych, głównie jadalnych. Jednocześnie takie kontrolowane pożary zabezpieczały te tereny prze wybuchem wielkich i niekontrolowanych pożarów. Ogień ograniczał występowanie sosen, które zwiększały zagrożenie pożarowe, za to zwiększał udział drzew liściastych, bardziej niż sosny odpornych na ogień, nie produkujących łatwopalnych olejków podczas upalnych dni, tak jak sosny i bardziej niż one podnoszących wilgotność powietrza.

Gdy na początku 19 wieku zaczęli przybywać w ten region Europejczycy, ich sposób gospodarowania bardzo różnił się od metod zarządzania ekosystemami znanych Indianom. Potomkowie Europejczyków sprowadzili ze sobą inne sposoby, które nie opierały się znajomości tutejszego środowiska, w efekcie przyczyniły się do jego silnej i wielkoskalowej degradacji. W międzyczasie rodowici gospodarze tych ziem zostali wymordowani, zdziesiątkowani przez choroby, a ich niedobitkom zakazano kultywowania swoich wartości i tradycyjnej wiedzy. Do tego w 1911 r. doszedł obowiązek gaszenia każdego pożaru i zakaz wypalania roślinności.

Przyroda Kalifornii ulegała degradacji i niszczeniu. Prawdopodobnie obecnie nękające ten stan gigantyczne pożary są nie tylko wynikiem globalnych zmian klimatycznych, ale też zmian w składzie roślinności będących efektem dwóch stuleci „zaniedbań” prowadzących również do lokalnych zmian klimatycznych. Mówiąc o „dbałości” mam na myśli oczywiście tubylczy model zarządzania tymi ekosystemami.

Na szczęście to się zaczyna zmieniać. Jedna z przepowiedni starszyzny indiańskiej z 19 wieku mówi o czasach, kiedy potomkowie białych najeźdźców zwrócą się po nauki mądrości do potomków podbitych Indian. Taki przykład mamy już teraz teraz w Kalifornii. Służby Leśne podjęły współpracę z plemieniem Karuk, aby w zarządzaniu lasami połączyć nowoczesną wiedzę dotyczącą kartografii, mapowania satelitarnego itp. z tradycyjnym modelem zarządzania środowiskiem znanym Karukom od tysięcy lat. Projekt ma objąć docelowo 5700 km2 historycznych terytoriów Karuków.

Miejscowi Indianie Karuk i Yurok zaczęli powracać do kulturowego wypalania roślinności w 2015 r. Od tamtego czasu areał corocznego wypalania objął 68 ha. Celem tego programu jest powrót do spożywania tradycyjnej żywności oraz pozyskania naturalnych materiałów potrzebnych do wyplatania koszy. Zaobserwowano jednak, że dzięki tym praktykom poprawiły się się warunki dla jeleni stanowiących ważne źródło mięsa dla Yuroków, a dzięki redukcji ilości krzaków i inwazyjnych ziołorośli zwiększyła się ilość i jakość wody w strumieniach poprawiając tym samym warunki dla łososi.

Takie kontrolowane wypalanie wbrew pozorom nie zwiększa emisji CO2. Przeciwnie, sprzyja sekwerstacji (odkładaniu) węgla w glebie ponieważ z płonącej szybko roślinności nie spala się cały węgiel organiczny. Pozostaje go nawet kilka do kilkunastu procent w zależności od warunków spalania. W przypadku naturalnego rozkładu roślinności w glebie, kilkakrotnie więcej węgla ulotniłoby się do atmosfery w formie CO2, a w glebie pozostałoby zaledwie ok 1% węgla. Tymczasem dzięki wypalaniom kilkakrotnie więcej węgla trwale odkłada się w glebie podnosząc jej żyzność i zdolność retencji wodnej, a poza tym takie zabiegi zapobiegają wielkim pożarom uwalniającym ogromne ilości CO2 do atmosfery na długo paraliżując ekosystemy na skutek zniszczeń w ich zdolności pochłaniania tego gazu.


Las Clamath. Kalifornia. (Źródło: eScapesTV)

Kolejnych ciekawych przykładów zarządzania ekosystemami dostarcza Amazonia. Okazuje się, że większość jadalnych roślin było tu nasadzanych przez tubylców przez ostatnich 4500 lat. Indianie od tysiącleci stosowali tutaj typ gospodarki, który można by współcześnie nazwać agroleśnictwem lub permakulturą. Pod okapem drzew ludzie uprawiali tutaj rośliny jadalne. Nie stosowali wielkoskalowych wyrębów pod uprawy trwale wyjaławiających glebę, jak ma to miejsce obecnie przy ekstensywnym użytkowaniu ziemi w Amazonii, gdzie po kilku latach takie pola trzeba porzucić i wypalić kolejną połać lasu. Zamiast tego cyklicznie uprawiali ziemię długo w tym samym miejscu, oczywiście pozwalając glebie na regenerację. Robili to tak umiejętnie, że przyczynili się na rozległych obszarach porośniętych obecnie dżunglą do wytworzenia sztucznego czarnoziemu, który poprawia wzrost i bogactwo gatunkowe lasów.

Australijski busz najprawdopodobniej również został ukształtowany przez ludzi, którzy prowadzili tu gospodarkę kontrolowanych pożarów (do której powróciły ostatnio australijskie parki narodowe zatrudniające Aborygenów w celu czynnej ochrony przyrody). W efekcie żyje tu większa ilość zwierząt łownych.

To prawda, że można zarzucić rdzennym ludziom wyginięcie pewnych gatunków zwierząt, gdy ci pojawili się na danym obszarze. Ich obecność niewątpliwe naruszyła zastaną równowagę. Ale czy czy wymieranie dalej postępowało? Z reguły ustalał się nowy rodzaj równowagi, gdzie człowiek stawał się integralną częścią ekosystemu, bez której równowaga uległaby zaburzeniu.

Powszechnie znane współczesne sposoby zarządzania środowiskiem prowadzą do degradacji ekosystemów nawet, gdy są one określane mianem zrównoważonej gospodarki. Poza tym wymieranie gatunków postępuje prowadząc do co raz głębszej destabilizacji ekosystemów.

Społeczności rdzenne na tych kilku przykładach pokazują, że można inaczej.
Podejście do przyrody z uwagą, a nawet empatią sprawia, że ta rozkwita żywiąc ludzi, dostarczając im lekarstw i potrzebnych surowców do produkcji narzędzi i budowy domów. O tym, że podejście tych ludów do przyrody miało taki właśnie charakter świadczą nie tylko ich współcześni przedstawiciele, ale też ich mity i legendy opisujące czasy, kiedy ludzie na skutek zachłanności naruszyli równowagę doprowadzając do katastrofy, np. potopu lub głodu oraz jak dzięki mitycznym postaciom zostali wyprowadzeni z nieszczęścia i pouczeni, jak żyć w harmonii ze światem i zamieszkującymi go istotami, aby zapewnić sobie szczęście i uniknąć nieszczęścia.

Ludy te uprawiają nie tyle ziemię, jak rolnicy, czy ogrodnicy, co całe krajobrazy zwiększając w nich różnorodność biologiczną i pojemność ekologiczną dla zwierzyny łownej. Ponadto taka „uprawa” w wielu przypadkach jest swego rodzaju geoinżynierią, ponieważ wpływa na lokalny klimat i sekwerstację CO2.

W Europie również możemy odnaleźć przykłady „uprawy” krajobrazu prowadzące, owszem do silnego przekształcenia środowiska, ale nie do jego dewastacji i zubożenia. Przykładem takiej działalności są łąki i murawy. Wiele z tych siedlisk odznacza się tak wysokimi walorami przyrodniczymi, bogactwem unikalnych gatunków roślin i zwierząt, że są obejmowane ochroną w postaci parków narodowych, rezerwatów przyrody i ostoi Natura 2000. Większość otwartych, a jakże cennych podmokłych łąk Polesia, Biebrzańskiego Parku Narodowego, czy też doliny Narwi jest dziełem człowieka i przyrody współdziałających razem. Również część połonin w Bieszczadach i górskie łąki w piętrze regla dolnego są dziełem człowieka. Bogate florystycznie murawy napiaskowe w dolinie Bugu i Nidy, czy też dąbrowy świetliste także ukształtowane zostały przez ludzi wespół z naturą.

Gdy człowiek działa z pozycji integralnego elementu przyrody, jako część ekosystemu, wówczas jego działalność nie jest eksploatorska. Człowiek przekształca środowisko, ale w taki sposób, jak to czynią bobry, albo słonie – będąc częścią ekosystemu. Stają się tzw. gatunkiem kluczowym, od którego zależy byt wielu innych gatunków w danym ekosystemie.

Niestety, w większości rejonów ziemi od kilkuset lat (a w rejonie Morza Śródziemnego oraz w niektórych rejonach Chin od kilku tysięcy lat) mamy do czynienia gospodarowaniem przyrodą z pozycji oddzielenia człowieka od jego środowiska, czego konsekwencją jest podejście eksploatorskie prowadzące nieuchronnie do degradacji ekosystemów, a nawet całkowitego ich załamania. 


Łąka na Mazowszu - przykład "uprawy" krajobrazu na kontynencie europejskim (Fot. Tomasz Nakonieczny)

Wiele spośród społeczności rdzennych charakteryzuje pewien specyficzny zbiorowy stan ducha i umysłu ukształtowany kulturowo i podtrzymywany poprzez mity i obrzędy. Ten rodzaj umysłu postrzega przyrodę jako coś nierozerwalnego od społeczności ludzkiej. Ma ona w sobie sacrum i należy dawać jej coś w zamian, jeżeli się od niej coś bierze, aby nie naruszać równowagi. Dają więc ci ludzie zarówno poprzez nacechowane uważnością gospodarowanie, jak i poprzez cykliczne obrzędy, rytuały i modlitwy, dzięki którym przywracają balans w otaczającym świecie na poziomie subtelnych powiązań. Nie jest już bowiem tajemnicą, że zewnętrzny świat odzwierciedla wewnętrzny stan kolektywnego ducha i jeżeli widzimy w nim destrukcję i brak harmonii, to z pewnością przyczyna leży w naszym wnętrzu. Takiego wewnętrznego nastawienia pełnego szacunku i wdzięczności do otaczającej przyrody również możemy się uczyć od ludów autochtonicznych.



Tomasz Nakonieczny

Źródła:

How First Nations have enhanced the forest over 13,000 years of habitation

The Amazon is a Man-Made Food Forest, Researchers Discover

Fire and agroforestry revive California indigenous groups’ traditions

 

Zobacz też:

Amazońskie odpowiedzi na współczesne problemy

 

 



 

wtorek, 21 sierpnia 2018

Amazońscy Indianie Kichwa z Sarayaku występują z propozycją nowej kategorii ochrony przyrody - Kawsak Sacha, czyli Żyjący Las

Pod koniec lipca 2018 Indianie Kichwa z Sarayaku w Ekwadorze oficjalnie i uroczyście przedstawili światu swoją nową wizjonerską propozycję - Kawsak Sacha, czyli Żyjący Las. Przez ostatnie dwadzieścia lat Indianie z Sarayaku opierali się wszelkim wysiłkom zmierzającym do wydobycia zasobów z żywego lasu, przyczyniając się do zatrzymania 100 milionów baryłek ropy pod ziemią, inspirując przy tym świat swoim niezłomnym oporem i determinacją, aby być jasnym światłem dla Amazonii i nie tylko.

Uroczystość obejmowała oficjalną prezentację dla rządu Ekwadoru i międzynarodowych dygnitarzy, a także wystawę i konferencję w Quito, stolicy kraju, aby pokazać styl życia Sarayaku, kulturę i alternatywną wizję prawdziwego życia na świecie w dobrobycie. Rozpoczęcie inauguracji odbyło się w czasie zbiegającym się z szóstą rocznicą historycznego orzeczenia w MiędzyamerykańskimSądzie Praw Człowieka (IACHR) na rzecz Sarayaku.

Prawie jedna czwarta z 1200 ludzi Sarayaku, mężczyzn, kobiet, dzieci i młodzieży, pod przewodnictwem starszych, kierowana przez ich wybranych przywódców, publicznie z dumą przedstawiła propozycję, nad którą pracowali przez dziesięciolecia. Jest to propozycja, której świat potrzebuje teraz: rozwiązanie kierowane przez rdzennych ludzi doświata w celu ochrony lasów i utrzymywania paliw kopalnych w ziemi.

 
Liderzy Sarayaku. Źródło: Amazon Watch

Przez ostatnie sześć miesięcy mieszkańcy Sarayaku zajmowali się mingą jak nikt inny. Minga to wspólna praca, taka jak budowa domu lub sadzenie nowego ogrodu. Kawsak Sacha minga obejmowała całą społeczność, od Tayjasaruta, organu zarządzającego Sarayaku, kierowanego przez jego prezydenta Miriana Cisnerosa; Kurakas – przywódców wspólnot; zespół komunikacyjny; stowarzyszenie kobiet; Atayak – tradycyjna szkołę; Wio – straż tubylczą; dzieci oraz wielu wolontariuszy, którzy planowali całą logistykę imprezy inauguracyjnej i konferencji.

Minga angażowała również międzynarodowych sojuszników Sarayaku, aby promować i wspierać inicjatywę, w tym Amazon Watch, IEN, WECAN, Pachamama Alliance, Rainforest Action Network, Land is Life, Oro Verde i inne, w tym autora i akademika Eduardo Kohna.

Inauguracja projektu Kawsak Sacha – Żyjący Las odbyła się 25 lipca 2018 r. uroczystym bębnieniem i tańcami w tradycyjnym domu zbudowanym w parku Arbolito w Quito, a następnie powitaniem i otwarciem Pawilonu Mieszkalnego, który przez następne kilka dni był domem Sarayaku w Quito. Ozdobiono go odciskami dłoni, zdjęciami i filmami z życia Sarayaku i glinianą ceramiką wykonaną przez kobiety i dzieci. Znalazł się tam nawet gabinet tradycyjnej naturalnej medycyny Sarayaku. 

 
Sarayaku. Źródło: Pachamama Alliance
 

Czym jest Kawsak Sacha?

Kawsak Sacha jest deklaracją życia i nadziei dla przyszłości. Pierwotne terytorium Sarayaku o powierzchni 333,000 akrów (ok 134000 ha) to Kawsak Sacha, czyli Żyjący Las - żywa i świadoma istota, jednostka posiadająca swoje prawa.

Lud Kichwa z Sarayaku zawsze miał fizyczny i duchowy związek z lasem i jego istotami opiekuńczymi, aby utrzymywać równowagę w świecie. W tym roku jednak Sarayaku zdecydował, że nadszedł czas, aby podzielić się swoją rodową mądrością w zakresie ochrony rdzennych praw, praw natury i in., ze światem.

O ile rdzenne terytoria i prawa natury są uznawane w Ekwadorze przez rząd, często jednak nie są one respektowane. Ponadto nie uszanowano historycznego orzeczenia IACHR (Międzyamerykańskiego Sądu Praw Człowieka). Pomimo nakazu sądowego, aby rząd Ekwadoru konsultował się z Sarayaku przed rozpoczęciem jakichkolwiek projektów wydobywania zasobów naturalnych na ich terytorium, rząd Ekwadoru po raz kolejny zezwolił na terytorium Sarayaku na wiercenia naftowe i planuje pod koniec tego roku (2018) uruchomienie nowej rundy udzielania koncesji naftowych w całym regionie ekwadorskiej Amazonii pokrywających się z terytoriami wielu rdzennych ludów.

Kawsak Sacha jest nie tylko odpowiedzią na opór w Amazonii, ale jest także krytycznym rozwiązaniem dla uznania rdzennych praw i terytoriów zarówno dla Sarayaku, jak i innych plemion. Mówiąc prościej deklaracja ta jest propozycją zachowania i ochrony rodowego terytorium Kichwa z Sarayaku, wolnego od wszelkich form przemysłowego wydobycia, w oparciu na plany życia opracowane przez mieszkańców Sarayaku.

Wniosek ten wzywa do stworzenia nowej międzynarodowej kategorii ochrony przyrody opartej na rdzennych światopoglądach i kosmowizjach oraz podtrzymującej samostanowienie i zarządzanie według zasad tubylców. O ile prawa i tereny rdzenne są uznawane w ustawodawstwie ekwadorskim i międzynarodowym, to nie istnieje prawo ani międzynarodowa kategoria ochrony przyrody, która uznaje wzajemne powiązania między ludami tubylczymi, a lasem.

Na spotkaniu z międzynarodowymi sojusznikami w Quito podczas inauguracji wydarzeń, Jose Gualinga, były prezydent Sarayaku, wyjaśnił:

"Obszary chronione stworzone przez rząd Ekwadoru i organizacje międzynarodowe nie chronią nas, a w wielu przypadkach naruszają nasze prawa. Są to bowiem rozwiązania tymczasowe, które mogą być zmieniane i manipulowane przez osoby sprawujące władzę. To, co proponujemy to trwała ochrona żyjących lasów i innych wrażliwych ekosystemów, od których zależą ludy tubylcze i cały świat."

Mieszkańcy Sarayaku oficjalnie złożyli swoją propozycję Kawsak Sacha (Żyjącego Lasu) do ekwadorskiego rządu i międzynarodowych przedstawicieli IUCN (Światowej Unii Ochrony Przyrody), aby osiągnąć cel formalnego uznania Kawsak Sacha za nową kategorię ochrony przyrody w harmonii i z szacunkiem wobec autochtonicznego światopoglądu.
Mieszkańcy Sarayaku mają nadzieję, że po zapoznaniu się z tą nową kategorią inni ludzie na całym świecie wykorzystają ją jako wzór ochrony praw i terytoriów dla całej naszej wspólnej przyszłości.

Lud Kichwa z Sarayaku wezwał lokalnych, krajowych i międzynarodowych sojuszników do poparcia pełnego uznania i wdrożenia propozycji Kawsak Sacha. Organizacja Amazon Watch ściśle współpracuje z ludźmi z Sarayaku od 2002 roku i jest w pełni zaangażowana w zapewnienie, że ich wizjonerska propozycja będzie wdrażana i powielana w całej Amazonii i na świecie.

Wraz ze wzrostem globalnych temperatur i emisji gazów cieplarnianych oczywiste jest, że rozwiązania naszego kryzysu klimatycznego będą pochodziły od społeczności lokalnych, tubylczych oraz oddolnych inicjatyw działających na rzecz ochrony praw miejscowej ludności, natury, zatrzymania paliw kopalnych w ziemi i przyspieszenia sprawiedliwego przejścia na 100% energii odnawialnej.

Leila Salazar-López

Tłumaczenie: Tomasz Nakonieczny











poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Strażnicy Świętych Miejsc



Czym są Święte Miejsca?
Cała nasza wspaniała planeta usiana jest niezwykłymi miejscami, które od wieków były otaczane szczególną czcią. Są to pojedyncze góry i pagórki, a czasem nawet całe pasma górskie i tzw. święte krajobrazy, jak lasy, jeziora, a niekiedy zagajniki, źródła, czy skały.
Chociaż podobne formy przyrodnicze i krajobrazowe spotykamy wszędzie, to jednak te właśnie miejsca wyróżniają się spośród nich czymś jeszcze. Jest to specyficzne promieniowanie, szczególna koncentracja energii Ziemi i Kosmosu, jaka tym miejscom towarzyszy, a którą można wykryć i zmierzyć metodami radiestezyjnymi.
Promieniowanie to odznacza się korzystnym wpływem na organizm i psychikę człowieka. Ludzie żyjący w bliskości z naturą, z umysłami wolnymi od szumu informacyjnego, potrafili wyczuć to promieniowanie, a związane z nimi miejsca odkryć i na swój sposób docenić według  reprezentowanych przez siebie wzorców kulturowych.

To właśnie tam rozwijały się ośrodki kultu, gdzie w dawnych czasach ludzie czcili siły przyrody, dokonywali ceremonii uzdrawiających, a także innych, które miały na celu zacieśnianie lub przywracanie zerwanych więzi społecznych oraz przywracanie i umacnianie  równowagi w otaczającej przyrodzie. Działo się tak dlatego, ponieważ ludzki umysł w tych miejscach osiągał szczególne stany świadomości, pomocne w uzdrawianiu i  osiąganiu głębszego wglądu pozwalającego znaleźć odpowiedzi na bieżące problemy. W wielu z nich powstały później świątynie, wokół których z czasem rozwinęły się miasta, a nawet wielkie metropolie, takie jak np. Jerozolima, Rzym, Cuzco, czy nasze polskie Gniezno i Kraków. Jednak, o ile te miejsca, nadal pełniły i pełnią ogromną rolę duchową i kulturotwórczą w społeczeństwach, to jednak straciły swój szczególny, naturalny charakter.
A warto dodać, że wiele z takich „miejsc mocy” oprócz wspomnianej wyżej roli duchowej i społecznej pełni także ważną rolę ekologiczną, to znaczy pomagają w utrzymywaniu równowagi w przyrodzie całej okolicy. Także i tą funkcję intuicyjnie wyczuwali nasi przodkowie otaczając opieką święte gaje, góry i jeziora.
Jednak i współcześnie wśród przedstawicieli rdzennych społeczności w różnych zakątkach ziemi odnajdziemy tzw. Strażników Świętych Miejsc rozumiejących wszystkie te trzy aspekty, jakie one wnoszą.

Głosy Strażników
W niniejszym artykule zaprezentuję głosy kilku Strażników z tradycyjnych wspólnot Afryki, ponieważ pragnę, aby zostały usłyszane także i u nas. Ich przesłanie ma i dla nas kolosalne znaczenie, jakie w niniejszym artykule spróbuję przybliżyć.

Strażnicy powiadają, że: „Święte naturalne miejsca są szczególnymi obszarami, takimi jak góry, źródła, lasy i mokradła. Przynoszą deszcze. Tam spoczywają nasi przodkowie, a zwierzęta  czują się bezpieczne. Są to miejsca o potężnej energii i nie wolno ich zakłócać.” [1]

To właśnie w tych miejscach przeprowadzają swoje ceremonie, wzywają  przodków i Stwórcę oraz łączą się z boską sferą z dziękczynieniem i prośbami.

„Miejsca święte zostały stworzone bardzo dawno temu, nie przez ludzi, ale przez Stwórcę.”
Są żywe. Posiadają własne uczucia, swoje własne serce, jak ludzie i, tak jak ludzie, mogą czuć się zdenerwowane lub smutne.”

„W naszych świętych miejscach rozmawiamy z przodkami. Jak tylko poczują, że ich spokój jest zakłócony, komunikacja z nimi ulega przerwaniu.”
Sabella Kaguna, Taraka, Kenia

„Tutaj w Afryce wierzymy, że nasze życie jest połączone ze wszelkim stworzeniem i nasze serca, jako istot ludzkich, połączone są z naszymi świętymi miejscami. Są to miejsca, z których pochodzi życie.”
„Ziemia i jej święte miejsca są sercem naszej krainy. Są sercem życia.”
Bavenda, Venda (RPA)

Strażnicy są świadomi łączności wszystkich elementów natury, w tym człowieka.
Na uwagę zasługują także słowa dra Rimberia Mwongi, tradycyjnego uzdrowiciela z Kenii, z ludu Meru, który uświadamia nam więź panującą pomiędzy wszystkimi „miejscami mocy”:

„Miejsca święte są pełne Mocy. One współpracują ze sobą, więc kiedy jedno jest zakłócone, wszystkie inne to odczuwają.”

Według radiestetów, „miejsca mocy” połączone są ze sobą liniami przepływu energii i informacji, z angielskiego zwanymi „ley lines”, albo liniami geomantycznymi. Wzdłuż takich linii nierzadko zlokalizowane są grody, kościoły, zamki, kurhany, kamienne kręgi i dolmeny posadowione w miejscach koncentracji tych energii, a które od dawien dawna uznawane były za święte. Według polskiego radiestety i badacza przeszłości, Leszka Mateli, taka strefa geomantyczna posiada zazwyczaj od kilku do kilkudziesięciu metrów szerokości i jest pasmem o działaniu stymulującym. Składa się z 12 mniejszych pasemek, tzw. prążków, z których 6 posiada polaryzację dodatnią, a 6 ujemną, zaś w środku przebiega pasmo neutralne. Istnieją linie o zasięgu globalnym, oplatające całą kulę ziemską oraz mniej lub bardziej lokalne, łączące kilka zaledwie miejsc w obrębie kilkuset kilometrów. Zwykle w takim miejscu krzyżuje się kilka linii geomantycznych.[2] Nasuwa to analogię do ciała ludzkiego opisywanego przez chińską medycynę, według której punkty witalne oraz poszczególne organy i narządy połączone są siecią kanałów przepływu energii życiowej, zwanej qi. Wszelkie blokady przepływu qi dają objawy w odpowiednich organach lub odwrotnie, chory organ może dać objawy w punkcie połączonym z nim kanałem przepływu energii, np. obciążenie woreczka żółciowego może objawiać się częstą skłonnością do skręcania stopy w stawie skokowym lub bólem głowy w okolicach potylicy, ponieważ w tych strefach znajdują się właśnie punkty woreczka żółciowego.

Wygląda na to, że Ziemia, jako planeta funkcjonuje jak żywy organizm również na poziomie energetycznym i tak, jak stymulowanie punktów na ciele człowieka poprzez ucisk, masaż, przyżeganie moksą, czy wbijanie igieł wpływa na poprawę funkcjonowania połączonych z nimi narządów, jak również pozostałych ośrodków energetycznych w ciele, tak na poziomie globalnym podobną rolę, według starszyzny niektórych plemion afrykańskich, indiańskich i syberyjskich pełnią odprawiane w miejscach świętych specjalne rytuały i obrzędy. Niektórzy spośród nich wręcz podróżują po świecie z misją przywracania rytuałów w starodawnych miejscach świętych  w celu odblokowania ich energii, co według nich korzystnie wpłynie na aktywność pozostałych tego typu miejsc, które są z nimi połączone, jak również na biosferę i społeczność ludzką całej planety.

„Kiedy przeprowadzamy rytuały w naszych świętych miejscach, zwykle prosimy o deszcz. Kiedy nasz Bóg jest gotowy, deszcz spada.
Szanujemy wszystkie zwierzęta i inne stworzenia na naszym Świętym Wzgórzu. Jest to dla nas bardzo ważne, bo tak jak my są stworzeniami bożymi.”
Munguti Kavivia
Kivaa, Kenia

Być może nowoczesne społeczeństwa zachodnie na skutek dominującego materialistycznego paradygmatu, w swojej większości nie są jeszcze wstanie w pełni docenić ogromnej roli jaką pełnią współcześni Strażnicy Świętych Miejsc w podtrzymywaniu harmonii na naszej planecie poprzez strzeżenie jej w swoich małych ojczyznach, ale już same względy środowiskowe są tym argumentem, który trafia do zachodniego umysłu.
Kiedy takie miejsca otoczone są opieką ze względów religijnych i kulturowych, to przy okazji chronione są ostoje rzadkich gatunków roślin, zwierząt, grzybów oraz  całe ekosystemy, np. lasy ściągające deszcze, retencjonujące wodę i chroniące całą okolicę przed nadmierną suszą lub powodzią.




 
Las na Górze Kenia w Afryce. Dzięki niemu otaczające górę sawanny i pola otrzymują wodę  ze spływających z góry rzek i strumieni. (Fot.  Ina96 - Own work, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=12662896)



A oto słowa jednego ze Strażników, Kemala Hassen’a z ludu Tafo z gór Bale w Etiopii:

„Wiele z naszych świętych miejsc porastają gęste lasy. Dzięki tym lasom płyną tam rzeki i strumienie. Żyją tam także dzikie zwierzęta, jak np. lwy, leopardy oraz wiele gatunków ptaków i węży. Jeśli więc te miejsca zostaną naruszane, możemy to wszystko stracić.”

Inny, anonimowy Strażnik tak powiada:
„Kiedy nasze święte miejsca są chronione, nasze ekosystemy są zdrowe, klimat jest bardziej stabilny, a nasze społeczności cieszą się zdrowym pożywieniem i dobrobytem.”

A tak rzecze Strażniczka Vhomakhadzi Jose z ludu Venda z RPA:
„W obrębie naszych świętych przestrzeni gleba jest szczególnie ważna. Pod glebą i tak głęboko, jak tylko możemy sobie wyobrazić, ziemia jest również święta. Jako Strażnicy wierzymy, ze powinna zostać nienaruszona.”

Tradycyjny uzdrowiciel z Kenii, dr Rimberia Mwongi z ludu Meru wskazuje na konieczność ochrony także złóż mineralnych spoczywających pod ziemią w tych szczególnych miejscach: „Powiadamy, że nawet gdy wewnątrz naszych Świętych Miejsc znajduje się ropa i cenne kamienie, to te minerały powinny pozostać w ziemi. Ziemia nie powinna być tam niepokojona.”

Niestety święte miejsca w Afryce i na całym świecie są obecnie zagrożone. Wiele z nich jest odbieranych rdzennym społecznościom i bezczeszczonych aktywnością spółek górniczych, plantatorów i deweloperów budujących na nich hotele i apartamenty. Nierzadko rządy państw odbierają je swoim własnym społecznościom.

Strażnicy są bardzo zaniepokojeni okazywanym brakiem szacunku dla ich tradycyjnych ziem i świętych miejsc, które, jak wierzą, mają moc podtrzymywania zdrowia i witalności naszej planety. Czują się bardzo odpowiedzialni za ich ochronę. Ta odpowiedzialność, jaka na nich spoczywa, jest teraz dla nich szczególnie ciężkim brzemieniem.

„Zakłócenia, jakich jesteśmy świadkami, zagrażają całemu naszemu klanowi. Klan Strażników Świętego Miejsca zniknie i jako lud będziemy z tego powodu cierpieć. Kiedy mówię, że cierpimy z powodu tych naruszeń w naszych Miejscach Świętych, powodem jest to, że nasi przodkowie są zaniepokojeni. Gdy nie mogą odpoczywać w spokoju i są zmartwieni, wtedy cierpią. Wówczas i my zaczynamy się martwić i cierpimy.”

„Modlimy się do naszych przodków z prośbą o wsparcie. Ale stawiamy także czoła naszemu rządowi. Powinien zabronić wtrącaniu się obcych do naszych Świętych Miejsc. Te miejsca nie chcą być niepokojone. Jeśli myślisz o tworzeniu rozwoju, przyjdź i zapytaj się najpierw naszych ludzi, a oni powiedzą ci, abyś pozostawił nasze święte miejsca w spokoju”.

„Jesteśmy strażnikami tych miejsc. Nie traktujemy pieniędzy priorytetowo. Życie stawiamy na pierwszym miejscu. Pieniądze są z dala od naszych myśli. Życie jest priorytetem.”

Vhomakhadzi Joyse
Venda (RPA)



Jak twierdzi Strażnik Sabella Kaguna z kenijskiego ludu Taraka, większość decyzji dotyczących szkodliwych inwestycji w świętych miejscach podejmowanych jest z ośrodków wielkiej władzy, a ponieważ ich rząd jest uwikłany i powiązany z tymi ośrodkami różnymi zależnościami, więc on i inni Strażnicy czują się bezsilni. Jednak chce, aby głos Strażników został usłyszany: "Te plany nigdy nas nie uszczęśliwią. Przyniosą smutek do naszych wspólnot."

Przykładem takiej destruktywnej działalności jest aktywność górniczej spółki Tallo, która zbezcześciła ugandyjskie „miejsce mocy”. Jego Strażnicy, próbowali go bronić:

„Pamiętam dokładnie, kiedy ujrzałem ich po raz pierwszy. Najechali na nasze Święte Miejsce. Zaczęli rozładowywać wiertła. Nigdy wcześniej o nich nie słyszeliśmy. Nie dostaliśmy żadnego pisemnego ostrzeżenia, ani prośby.
Kiedy firma Tallo przybyła wraz ze swoimi maszynami na ziemię naszych przodków, zniszczyli terytorium przodków i zaczęli budować w tym miejscu [kopalnię], a nam uniemożliwili dostęp do niego.
Próbowaliśmy protestować przeciwko firmie. Było nas osiemdziesięciu. Ale kiedy tam przyszliśmy, tamci mieli broń. Co mogliśmy zrobić przeciwko ich broni?”
Edward Sanabulya
Bunyoro, Uganda


Strażnicy wskazują na różne przyczyny zagrożeń dla naturalnych świątyń, którymi się opiekują. Za jedną z najważniejszych uznają zmianę świadomości ludzi, którzy tracą poczucie świętości natury na skutek kulturowej kolonizacji, doprowadzającej do erozji tradycyjnych wartości, unifikacji i wchodzenia na zgubną ścieżkę konsumpcjonizmu. Niechlubną rolę odgrywa tutaj niestety edukacja nastawiona na kreowanie postaw niezgodnych z wartościami odziedziczonymi po przodkach.

„Zachodnia edukacja jest jedną z przyczyn problemów. Jest to ta sama edukacja, która uczy takich umiejętności, jak wiertnictwo i górnictwo. Te właśnie rzeczy zagrażają naszym Świętym Miejscom.”
Dr Rimberia Mwongi, tradycyjny uzdrowiciel Meru, Kenia

Istotną rolę w osłabianiu więzi młodego pokolenia z naturalnymi miejscami mocy według Strażników odgrywają także dominujące religie, jak np. chrześcijaństwo, a w zasadzie błędne rozumienie niesionego przez nie przesłania.

"Postawy religijne poważnie zagrażają naszym świętym przestrzeniom. W naszym kraju jest bardzo wielu wyznawców religijnych. Wielu z nich martwi się tym, że jeśli szanujemy nasze święte miejsca i napełniamy je energią, to może to sprowadzić w jakiś sposób problemy na ich religie."
Kemal Hassen
Tafo, Bale, Etiopia

Przesłanie Strażników dla nas
Według Strażników na naszym pokoleniu spoczywa odpowiedzialność, jakiej nie mieli nasi poprzednicy. Dotyczy to wszystkich. Powiadają, że mamy teraz czas wielkiego kryzysu wszelkiego życia na ziemi. Mówią, że nasza zdolność do powstrzymania uzależnienia od pieniędzy i konsumpcji, która niszczy życie i zdrowie naszej planety określi przyszłość naszych dzieci.
Strażnicy wzywają wszelkiego rodzaju deweloperów o pozostawienie ich naturalnych świątyń w spokoju.
Wzywają także rząd i społeczność międzynarodową do wsparcia ich w objęciu prawną ochroną tychże miejsc, aby były skutecznie chronione:
 „Proszę, słuchajcie strażników świętych miejsc. Pozwólcie im kontynuować ich rytuały. Wszelka aktywność wydobywcza powinna zostać zatrzymana, jak również aktywność rozwojowa, która niszczy nasze góry, która zabija nasze rzeki. To wszystko powinno być powstrzymane." 
Bavenda, Venda (RPA)

Na nas także spoczywa odpowiedzialność za ich i nasze naturalne świątynie. Chociaż motywują nas różne pobudki do ochrony naturalnych uroczysk, stajemy się ich współczesnymi Strażnikami. Odziedziczyliśmy te szczególne miejsca po naszych Przodkach. Czas, abyśmy i my przekazali je w najlepszym stanie naszym potomkom.

Przykłady Świętych Miejsc w Polsce
A oto kilka przykładów naszych naturalnych Miejsc Świętych, którym należy się nasza troska i opieka:
Puszcza Jodłowa, która jest ostoją szczególnie rzadkiego orlika krzykliwego. Na wznoszącą się tu Łysą Górę Słowianie pielgrzymowali już od niepamiętnych czasów z najodleglejszych zakątków „Ziemi Ludzi Słowa”. Dobrze, że to miejsce uczczono najwyższą formą ochrony przyrody, jaką jest park narodowy, chociaż może kierując się innymi przesłankami niż sacrum tego zakątka Gór Świętokrzyskich. Sacrum tego lasu i gór doskonale wyczuł syn tej ziemi, wybitny pisarz i poeta Stefan Żeromski: "Puszcza jest niczyja - nie moja, ani twoja, ani nasza, jeno Boża, święta!"

Ślęża, ze swoim bukowym lasem urozmaica monotonię pól uprawnych Dolnego Śląska i dostarcza wody rzece Ślęży. To tu miało się znajdować mityczne Śpiewające Drzewo, spod którego wybijało źródło z wodą uzdrawiającą wszystkie choroby, a nawet wskrzeszającą zmarłych[3]. Obecnie profanowana masztem telewizyjnym.

Góra Grabarka na Podlasiu ze starymi sosnami i cudownym źródełkiem u podnóża.
Wzgórza i jeziora w Suwalskim Parku Krajobrazowym, cudem ocalone przed budową kopalni rudy żelaza – miejsce stanowiące przykład „świętego krajobrazu”, które dawni Jadźwingowie otaczali czcią.
Jezioro Lednickie wraz wyspą, na której Piastowie przyjęli chrzest.



 
Jezioro Lednickie. W głębi Ostrów Lednicki - święte jezioro Słowian. (Fot. Tomasz Nakonieczny)




Uroczysko Święte Miejsce nad Rospudą wraz z Jeziorem Jałowym, którym swego czasu zagroziły plany budowy nieodległej obwodnicy. Jednak dzięki determinacji współczesnych Strażników udało się zażegnać zagrożenie. Puszcza Białowieska, która wciąż potrzebuje naszej pomocy. Obecność kurhanów, starego kręgu kamiennego, który już zapadł się w ziemię, kręgu starych dębów w Parku w Białowieży, a także, a może przede wszystkim naturalny charakter lasu, to wszystko czyni całą Puszczę po obu stronach granicy szczególnym miejscem, bardzo ważnym dla nas. Przypomina nam nasze pradawne korzenie.



 
Suwalszczyzna - święta ziemia Jaćwingów. Na horyzoncie Góra Cisowa w Suwalskim Parku Krajobrazowym. (Fot. Tomasz Nakonieczny)



Góra Świętej Anny, która mimo dzielnej postawy broniących jej Strażników została zbezczeszczona budową Autostrady, którą można było przecież poprowadzić inną trasą.
Babia Góra, Góra Rowokół nad Jeziorem Gardno, Chełmska Góra wznosząca się nad Koszalinem, Skałki w okolicach Jerzmanowic na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, Jaskinia Łokietka i Jaskinia Nietoperzowa. To tylko kilka przykładów.

Mamy także wiele innych świętych miejsc, którym należy się nasza troska i szacunek.
Niejedno śródleśne uroczysko, źródło, jezioro, mokradło, dolina i głaz może być miejscem szczególnym, „miejscem mocy” w którym możemy nawiązać relacje z odległymi przodkami, nabrać sił i jasnych myśli oraz poczuć więź z o wiele szerszym planem stworzenia. Wszak, jak nauczają plemienni Strażnicy Świętych Miejsc, wszystkie one są ze sobą połączone.


Tomasz Nakonieczny

 


[1] Cytaty zaczerpnięte z filmu dok. „Sacred Voices” (Święte Głosy), który ukazał się na stronie organizacji Gaia Foundation www.gaiafoundation.org , (https://www.youtube.com/watch?v=uhY4jCuPVrM ,


[2] Leszek Matela „Jak korzystać z miejsc mocy” Studio Astropsychologii, Białystok 2008

[3] Roman Zamorski „Sobotnia Góra:” ze zbioru „Podania i baśnie w Mazowszu” Wrocław 1852, dostępna w książce „Baśnie Polskie”